*mag czekał na dziedzińcu z mieczem w ręku. Jak zwykle był gdzieś nieobecny myślami czekając na przeciwnika*

*nadeszla dzierzac w reku miecz*

gotowa?*przeniósł na nią swój zamyślony wzrok*

zawsze *powiedziala z usmiechem*

*uśmiechnął się i obrócił mieczem w ręku. Stanął na przeciwko niej i powoli zbliżał się trzymając dość nierozważnie ostrze, bo skierowane do ziemi*

*obserwowala go uwaznie spod przymruzonych powiek*

*gdy był o 2 metry od niej stanął i uśmiechnął się do niej*Ile masz lat? *zapytał niewinnie*

wystarczajaco wiele by wladac tym ostrzem nalezycie *powiedziala nie odrywajac od niego czujnego spojrzenia*

czy ja coś sugerowałem?*wykonał szybkie półkoliste cięcie z dołu*

*blyskawicznie uskoczyla w bok, po czym zamierzyla sie na ramie w ktorym trzymal miecz*

*przekręcił się tułowiem unikając ciosu. gdy jej miecz był przy jego barku, uderzył go od dołu trzymając własny oburącz*

*ledwie zdolala utrzymac miec. popatrzyla na maga z szacunkiem, po czym obrocila sie i z calej sily kopnela go w brzuch*

*mag zgiął się w pól, lecz zdołał nieco chwiejnie utrzymać się na nogach*

*widzac ze sie zgial przerzucila miecz w lewa reke, a prawa wymierzyla mu cios od dolu w podbrodek*

*mag trzymając się w zgięciu, uchylił głowę na bok i złapał rękę elfki i niemalże się kładąc próbował podciąć ją, ciągnąc równocześnie za rękę*

*upadajac odwrocila sie i wymierzyla przecyzyjny cios mieczem w ramie ktore ja trzymalo, po czym przeturlala sie w bok i poderwala sie*

*miecz ranił maga niezbyt głęboko ale krew wysączyła się z niego obficie* ała...*wstał powoli i oglądał ranę*

*korzystajac z chwili nieuwagi przeciwnika odskoczyla na pewna odleglosc i wyciagnela sztylet zza pasa, po czym rzucila nim w kierunku jego prawego uda*

*mag, długo się nie ociągał. Gdy tylko usłyszał świst nadlatującego ostrza odruchowo przeciął mu tor lotu mieczem.* to znam za dobrze...*sztylet pokoziołkował gdzieś na bok a mag trzymając oburącz miecz przy oku zaczął biec na elfkę truchtem*

*zlapala swoj miecz oburacz po czym skoczyla w kierunku maga*

*widząc lecącą na niego elfkę z całej siły machnął w nią mieczem* no teraz to się władowałaś...

*czesciowo sparowala cios jednak ostrze trafilo ja w ramie. zlapala miecz w jedna reke. syknela z bolu i odwrocila sie do przeciwnika*

ops...no to jesteśmy kwita....może masz dość?*mag machnął mieczem i złapał go oburącz nie zważając na ból*

jesli nie czujez sie na silach, mozemy przestac *rozesmiala sie, trzymajac miecz w jednej rece*

widzę, że ty wymiękasz...*uśmiechnął się i podchodził do ciebie trzymając miecz wyciągnięty do boku*

majac orez w dloni? *zasmiala sie* nigdy...

mrrrrrrr...*zamruczał i zadał szybki cios z nad głowy*

*zatrzymala cios swym mieczem po czym z calych sil odepchnela maga od siebie. bol w ramieniu byl coraz siniejszy, jednak zdawala sie na to nie zwazac*

*odepchnięty nieco, nie czekał tylko pchnął mieczem w brzuch elfki*

*probowala uskoczyc, jednak ostrze przejechalo po jej boku. bol na chwile ja zamroczyl, jednak po chwili z calej sily uderzyla w klinge miecza, ktory wlasnie rozdarl jej bok*

*mag cofnął ostrze, przez co siła uderzenia prawie, że wbiła jego miecz do ziemi. jednak nadal trzymał go w rękach*

*korzystajac z tego ze przeciwnik probowal utrzymac ostrze w dloni uderzyla go kolanem w brzuch*

*zgiął się wpół i plunął krwią na trawę*

*widzac to zlapala miecz oburacz i zamachnela sie na niego*

*nie zdążył wytrzeć krwi, gdyż musiał się zasłonić niemalże upadając pod impetem ciosu. Zdołał jednak go zatrzymać podtrzymując ostrze jedną ręką*

*stracila rownowage i upadla. przewracajac sie przeturlala sie jeszcze by po chwili z trudem wstac*

*mag stał podpierając się ostrzem miecza. Wziął głęboki oddech i chwycił miecz oburącz. Nie mógł pokazać przeciwnikowi, że ma mało sił.Stał i czekał patrząc co zrobi elfka*

*z trudem lapala powietrze. ostrze trzymama w jednej rece, druga byla juz praktycznie bezwladna*

i co elfko masz dość?*dyszał ciężko i patrzył na nią*

ja sie jeszcze trzymam *powiedziala hardo* pytanie, co z toba?

ze mną?*udał zdziwionego* ja też się trzymam.. *powoli podchodził do elfki*na pewno nie chcesz się poddać?

walczyc do utraty sil... tak mnie uczono... * powiedziala * a mnie jeszcze troche ich zostalo... *powiedziala choc widac bylo ze slania sie wyczerpana walka i utrata krwi*

yyygh...*mag nieco rozgoryczony wyprowadził oburęczne cięcie znad głowy. Dosyć anemicznie mu to szło*

*uchylila sie jednak stacila rownowage i upadla. z trudem podnisla sie opierajac na mieczu* ktore z nas pierwsze padnie? *powiedziala z usmiechem* z wycienczenia, obawiam sie...

*nagle zza okna począł wydobywać się piękny zapach pieczonego kurczaka. Maga aż skręciło w żołądku*wiesz, dzisiaj ci daruję...*wyciągnął ci rękę* ale jeszcze kiedyś skończymy...*łapał miłą woń w nozdrza*

*usmiechnela sie z satysfakcja, lecz niedlugo to trwalo, bo po chwili osunela sie na ziemie* czekam... *powiedziala*

*schylił się i złapał twoją rękę*wstawaj wojowniku...

*z trudem podniosla sie, po czym ospale schowala miecz do pochwy*

to co wracamy?*wyprostował się strzelając kręgosłupem*

trzeba bylo mnie ostrzec ze trzeba bedzie jeszcze wracac, to bysmy wczesniej skonczyli... *rozesmiala sie*

*zaśmiał się* panią to jeszcze akademia czeka...

juz sie nie moge doczekac *zasmiala sie*

dobra chodźmy bo umrę z głodu...*powlókł się w kierunku schodów na dziedziniec*